Pozwól Twojemu psu być psem.

Bardzo często zabierając psa z hodowli czy schroniska naszym naturalnym odruchem jest postrzeganie i traktowanie go tak, jakby był człowiekiem. Jednym słowem mamy tendencje do nadawania mu ludzkich cech. Wmawiamy sobie, jak teraz musi mu być ciężko – po rozstaniu z matką, bądź jak ciężko było mu kiedyś, w schronisku i jeszcze zanim do niego trafił. Chcemy więc wynagrodzić psu zabranie od matki lub krzywdy, jakich doznał od człowieka. Dlatego teraz naszą misją jest zrobić wszystko, aby z nami miał „lepiej”. I tu właśnie zaczyna się problem. 

    Psiak zabrany z hodowli lub schroniska musi odnaleźć się w nowych warunkach. Potrzebuje czasu, aby poznać zasady życia w nowej grupie. Czy pies ma uczucia i tęskni? Ciężko mi to ocenić, bo nie byłam w głowie psa. Chciałabym wierzyć, że tak, ale czy tak jest na pewno?! Tego nie wiem… Na pewno wiem natomiast jedno. Bardzo często od momentu, gdy zaczynamy traktować naszego nowego czworonożnego przyjaciela tak, jakby był człowiekiem, zaczynamy uczyć go złego zachowania. Nie pozwalamy psu być sobą. Przytulamy go, ciągle głaskamy, karmimy przy stole, pozwalamy wskakiwać na kanapę. Jednego dnia nawet zgadzamy się, żeby spał w łóżku, bo przecież to „tylko dzisiaj”, bo tak bardzo tęskni albo było mu tak bardzo źle…

    Nie zważamy przy tym na to, jakie komunikaty wysyła w naszym kierunku pies. Nie szanujemy jego przestrzeni, jego pochodzenia czy prób realizacji naturalnych instynktów. Często pies staje się coraz bardziej nerwowy, wyznacza granice powarkując lub odchodząc kiedy my chcemy podejść. Po pewnym czasie problemy narastają. Orientujemy się w którymś momencie, że zaczynają nam przeszkadzać rzeczy, których sami uczyliśmy naszego psiaka. Zauważamy, że pies ciągnie na smyczy, szczeka na inne psy, żebrze przy stole, czy kontroluje kanapę, na którą nas nie wpuszcza i ostrzega przed wejściem na „swoje” terytorium warczeniem. Co się z nim stało?

    Niestety, ale mam powody by sądzić, że przyczyną narastających problemów z psem jest… człowiek. To my zapominamy jaką naturę mają nasze psy. Czy widziałeś psa żyjącego wolno, który kiedykolwiek spałby na kanapie? Albo robił ognisko, by upiec upolowanego zająca? Czy widziałeś grupę wolno żyjących psów, które walczą między sobą? Ja nie widziałam żadnego z tych obrazków. Widziałam za to cudowne, żyjące wolno psiaki, które potrafią świetnie się dostosować do warunków, w jakich przyszło im żyć. Widziałam psy, które na przejściu dla pieszych czekają na zielone światło i oczom nie wierzyłam, jak mądre są te stworzenia. Widziałam psy, które koczowały na wsiach po kilka miesięcy, żebrząc o jedzenie. Spokojne, zrównoważone. Wszyscy je dokarmiali i bez obaw przebywali w ich towarzystwie, a zaledwie kilka miesięcy później te same wyłowione psy, adoptowane przez ludzi, miały na swoim koncie kilka poważnych incydentów pogryzienia psów lub ludzi. 

    Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ nie szanujemy naszych „mniejszych braci”. Nie realizujemy ich naturalnych potrzeb. Nie pozwalamy psom być psami. Pamiętajmy, że nasz pies, nawet jeśli ma do dyspozycji ogromne podwórko, ale jest na nim zamknięty, nie będzie szczęśliwy. Szczęścia nie zapewni mu także nawet największa klatka. To wszystko nie wystarczy. Pies potrzebuje spacerów, penetracji terenu, węszenia, doświadczania nowych bodźców. A jakiego człowieka potrzebuje? Takiego, który:

  • jest mądrym przewodnikiem, 
  • rozumie psie potrzeby i potrafi odczytywać wysyłane mu sygnały,
  • daje jasne wskazówki, przestrzega zasad i  jest w tym konsekwentny (nawet jeśli dzisiaj jest mu źle, nie zawoła pieska do łóżka tylko po to, by jutro już mu na to nie pozwolić), 
  • nie będzie go na siłę uszczęśliwiać, np. przez uporczywe dążenie do kontaktów z innymi psami, mimo że pies warczy i ewidentnie nie ma ochoty na wspólną zabawę,
  • potrafi uszanować to, że nie każdy domowy piesek lubi psie towarzystwo,
  • zrozumie jego potrzebę posiadania własnej przestrzeni. 

    Nieraz myślmy, że posłuszeństwo to kilka godzin ćwiczeń, podczas których pies pracuje karnie niczym żołnierz pod dowództwem generała. Otóż nie. Aby pies CHCIAŁ z nami pracować, słuchać nas, reagować na nasze polecenia, musi nam najpierw nam zaufać. Musi chcieć z nami być – wtedy będzie chciał z nami robić wszystko, także pracować. Aby tak się stało, to my ludzie musimy nauczyć się szanować naszych psich przyjaciół. Musimy zbudować odpowiednią psio-ludzką relację, w której pokażemy psom bardzo jasno, jakie obowiązują w niej zasady. Wtedy życie z psem będzie naprawdę cudowne. 

    W praktyce osiągnięcie tego stanu wcale nie jest takie proste, ale gwarantuję – wysiłek się opłaca! Jeśli potrzebujesz wsparcia, skorzystaj z pomocy fachowca. Skontaktuj się ze mną. Pomogę Wam – Tobie i Twojemu psu  – zbudować relację opartą na wzajemnym zaufaniu i zrozumieniu. Biorąc pod swój dach psa, bierzesz za niego odpowiedzialność. Zyskujesz nowego członka rodziny, który będzie Ci towarzyszył przez wiele lat. Zadbaj o to, by była to piękna przygoda dla Was obojga.